wtorek, 24 maja 2011

Ku lepszemu

Dzień wprawdzie zaczęłam krwotokiem z nosa, ale za to usłyszałam dobrą wiadomość - komis się ugiął i załatwi wszystko tak, jak chcieliśmy. Wizja samochodu robi się coraz wyraźniejsza, a moja mina - coraz bardziej niewyraźna ;) Bo, rzecz jasna, kiedy dostanę samochód, będę musiała nim jeździć, a nadal mam hmmm...  ambiwalentny stosunek do prowadzenia :) Cierpię na głęboki brak wiary w swoje możliwości/umiejętności.

Dziewczynkom nieco lepiej, zaraza ustępuje, ja, o dziwo, wykpiłam się lekkim zapaleniem gardła jedynie. Wewnętrzny fika koziołki, w życiu nie miałam w brzuchu takiego wija. Może to specyfika chłopców? Że są ruchliwi i nie usiedzą w jednym miejscu? Nie mam w tym względzie doświadczenia :)

Rosnę i rosnę, doszłam już do etapu, w którym jestem w stanie, siedząc przy komputerze, postawić sobie na brzuchu kubek z piciem ;) Za kilka tygodni zmieści się też talerzyk z ciasteczkiem ;) Ale trzeba uważać... W pierwszej ciąży miałam zwyczaj dogrzewać się (zima była), stawiając na brzuchu kubek z herbatą, do momentu kiedy Zuzia celnym kopem trafiła w niego i wszystko wychlapała ;)


A tego sobie słucham. Pan absolutnie WYMIATA.

Brak komentarzy: