Na osiedlu kilka choinek ustrojono oczojebnymi lampkami, co strasznie cieszy dzieci.
Kiedy wracam z Matju z przedszkola, za każdym razem muszę się zatrzymać przy każdym drzewku.
Dziś Młody patrzył na choinki wyjątkowo długo, aż w końcu zdecydowałam przerwać mu tę kontemplcję i skierować wózek (tak, jestem TAKĄ matką, wożę trzyipółlatka w wózku, bo nie chce mi się go ciągać żółwim tempem na nogach i szarpać się z nim przy krawężnikach/kamykach/kałużach/liściach/itd) w stronę klatki schodowej.
Młody jedzie w wózku i stęka, wyraźnie się skupiając, tak mocno, z całej siły.
Młody: Eeegh, eeeeegh, ghhh.
Ja: [solidnie zaniepokojona, te dźwieki zazwyczaj nie wróżą dobrze a od miesięcy nie nosi pieluchy więc jakby co... oj] Co ty robisz???
Młody: Eeeegh, gyyyy, khhhk, pfff
Ja: Synku, co robisz?
Młody: Świecę.
Ja: [wtf] Świecisz?????
Młody: Tak.
Ja: Czym???
Młody: Oczami mojemi. Są silne.
Jeśli ktoś dostrzeże podejrzany blask w okolicy osiedla Derby 17, to nie ma strachu. To tylko mój syn świeci oczami.
LOL
5 komentarzy:
popłakałam się ze śmiechu:) pamietam kiedys post . Ania chyba chciała posmarowac oczy czyms ostrym zeby ostro widziec w ciemnosci. Wtey tez płakałam ze smiechu
Ja też się popłakałam ze śmiechu ;) Jeszcze trochę i Teo Ci będzie serwował takie teksty :D Dzieci są przezabawne :D
Boski!
hahahaahah " :D:D:D:
Buhahaha!!! :D re-we-la-cja
Prześlij komentarz