Nie mam siły na nic, żadnych porządków, żadnych kuchennych wyczynów. Patrzę w ścianę i płaczę. Leżę w łóżku i płaczę. Kroję chleb i płaczę. Święta są strasznie przygnębiające. Ta pogoń za nie wiadomo czym, szał sprzątania i gotowania. Szał prezentów bez sensu. Oglądanie tych samych co roku programów w TV. Napychanie się żarciem do wypęku. Rodzinna atmosfera za wszelką cenę.
Po co to wszystko...
5 komentarzy:
no ja też dziś mam płacz na końcu dupy. Jak widzę ten bajzel, brud w lodówce, niby to trzeba posprzątać a ja dalej nie wiem po co. Wigilia jednak odbędzie się u nas, ze wszystkimi. niby fajnie a niby do dupy. Nie chce mi się. może kiedyś się nam zachce, co??
Nie wiem... Chciałabym, żeby mi się chciało, ale póki co to mam ochotę się pociąć.
Mnie w tym roku na szczęście omija urządzanie wigilii. Chociaż tyle dobrego.
Nienawidzę świąt. Sylwestra też. Niech już będzie nowy rok i spokój.
Po raz pierwszy spędzimy święta w domu sami.Cała nasza czwórka, plus dwa koty, rybki, krewetki, ślimaki i bógwiecojeszcze mieszkające w akwarium. Wałówka przyjedzie kurierem pkp, paczki dla bachorów też. Ja mam tylko ogarnąć chałupę, machnąć ciasto i dwie zupy. I nie ogarniam tego.
Syn mnie wykańcza. Amen.
MK
sram na to. nienawidzę ich tak samo jak Ty. dobra książka wieczorami i dobre wino. i udawać ze my to nie my. buziak dla Was! :)
Matylda, te syny nas wykończą... Już wczoraj miałam chęć Mateuszem podłogę wycierać ;)
Rzufiu, dokładnie tak. Udawać, że to nie my. :)
Prześlij komentarz