wtorek, 26 listopada 2013

Destruktor i demotywator

Siedzę przed komputerem i usiłuję dokończyć na raty lekcję francuskiego oraz przeczytać jeden artykuł, który czekał na swoją kolej od miesiąca (i już dawno sie przeterminował, ale zawziełam sie i przeczytam). Nagle... pyk! znika internet. Idę do drugiego pokoju sprawdzić co się stało, może trzeba zresetować router.
W pokoju, na biurku męża siedzi Mateusz, zajęty wyrywaniem kabli. Których, nadmieniam, na tym biurku jest dość dużo. Zdążył porozłączać większość oraz wyrwał antenki routerowi...
Witki mi opadły. To nie pierwszy raz. NIC nie działa, tłumaczenie, opieprzanie, NIC. On doskonale wie, że nie wolno mu tego robić, głupi nie jest. Ale wiecie, zawsze warto spróbować, a nuż matka nie zauważy... ;)

To samo z rozlewaniem. Prosi o picie, dostaje do ręki kubek, po czym wrzeszczy "nie pić!" i z rozmachem wylewa zawartość na podłogę. Poszłam po rozum do głowy i pić pozwalam mu wyłącznie w kuchni, bo miałam serdecznie dość wycierania kaluż wody i lepkiego soku z paneli i mebli.
On WIE, że nie wolno. Ale robi to, bo czemu nie ;)

To samo z jedzeniem. Krzyczy, że chce serek. Dostaje serek. I maluje nim okoliczne powierzchnie. Wycierałam już ten cholerny serek ze stołu, szafek, komputera, telewizora, podłogi. Nie uwierzylibyście jak wygląda fotel i krzesło, pokryte tkaniną. Nadają się wyłącznie do wyrzucenia, bo doczyścić tego nie sposób.
Zabieram serek, Mateusz wrzeszczy, że chce jeść. Sadzam go, mówię, żeby jadł, ale jak tylko się odwrócę, znowu rozsmarowuje białą maź dookoła siebie.
WIE, że nie wolno. Doskonale wie. Ale... ;)

Czuję się jak niewolnik wariata.

Pić, mama mamaaaa pić! Proszę, pij. Nie pić! Nie piiić! Chlust, kałuża pomarańczowego soku na podłodze. Mama mniam mniam, daj mniam mniam! Proszę. Nie mniam mniam, nieeeeee! Chlap, pecyna serka na stole i częściowo na krześle. Mama citać. Chodź, czytamy. Nie citać nieeee! Łup książką w podłogę, albo, gorzej, w moją twarz.

To minie, to minie.





9 komentarzy:

Unknown pisze...

Minie minie, Kiedy ? Dobrze, że o tym piszesz, ja mentalnie się na to przygotowuję. A Zu i Ania też tak miały ?

Cuilwen pisze...

Patrycja, ale Teoś może być całkiem inny, i może mu nawet w ślicznej główce nie zaświtać, ze takie zachowanie jest w ogóle możliwe...

Zuza i Ania miały coś podobnego, ale znacznie krócej i mniej intensywnie.
Jesli chodzi o zniszczenia to szybko sie uczyły, że tego czy tamtego nie wolno. Mateusz nie przyjmuje do wiadomości odmowy.

Kaja pisze...

Powiem to tylko raz, nie chcę się narzucać ani Cię zranić, ale czytam od dawna i chciałabym pomóc.
Myślałaś kiedyś o Mateuszu jako o dziecku z jakimś problemem?... zespołem Aspergera na przykład?

Cuilwen pisze...

dziekuję, ale to nie on ma problem tylko JA ;)
Chodzi do przedszkola gdzie jest ulubiencem cioć. Kiedy mój mąż się nim zajmuje, nie zgłasza żadnych problemów.
Ja mam po prostu niską odpornośc na małe dzieci, kompletnie zszarpane nerwy i, nieco już zaleczony, trzeci w życiu epizod depresji. gdyby Tobie przyszło się nim zajmować, nie zauważyłabyś nic ponad normalnego, energicznego, bystrego dwulatka :)

Cuilwen pisze...

bardzo żądnego uwagi, tym bardziej im mniej mama ma wewnętrznych zasobów do jej dawania :)

Unknown pisze...

Matju jest przeslodki, osobiscie potwierdzam, ba nawet bywa przez chwile oniesmielony :). Ja tak na wszelki sluczaj sie przygotowuje, zeby nie byc zaskoczona :) moze bedzie jak z porodem naturalnym, nastawilam sie na bardzo negatywne przezycia,a spotkalo mnie mile zaskoczenie, latwo i szybko :)

paula pisze...

Uważam że ma Pani super syna, poprostu energiczny dwulatek, do tego naprawdę śliczny;)) pozdrawiam

paula pisze...

Uważam że ma Pani super syna, poprostu energiczny dwulatek, do tego naprawdę śliczny;)) pozdrawiam

Cuilwen pisze...

Matju dziękuje za komplementy :D