wtorek, 26 listopada 2013

Minus sto do nerwostanu

Jak co dzień, odwiedziła nas kocica sąsiadów :)


Mruczący kot na kolanach. Poziom agresji spada błyskawicznie. Siedziałam tak, pogrążona w kocim błogostanie. Podszedł Matju. "mama oć, daj cikoladkę daj mniam mniam, oppaaaa mama oć lobimy bęc!".
Ja na to szeptem "ciiiiicho synku, patrz, kotek śpi, nie moge się ruszyć bo się obudzi..."
Matju (szeptem) "kotek pi!" pogłaskał kotka i poszedł sobie O.o

Zuza "Mamooo, możesz mi dać coś do zjedzenia?"
Ja: "sorry córko, nie mogę się ruszyć, kot na mnie leży."
Zuza: "aaaa, ok." Pogłaskała kota i poszła do kuchni zaopatrzyć się samodzielnie w jedzenie. O.o

Wniosek: Moje dzieci olewają, kiedy matka:
- jest zajęta
- źle się czuje
- jest zmęczona
- jest chora.

Ale bez problemu i bez namysłu okazują empatię śpiącemu kotu. O_O


W sumie, po głębszym zastanowieniu uważam, że to zrozumiałe. Nie jestem taka puchata, futrzana, przytulaśna i mrucząca. Gdzie mnie tam do sierściucha ;)

Wniosek 2: chyba powinnam się zaopatrzyć w kota i nosić go non stop na sobie, w charakterze tarczy ;)

12 komentarzy:

MF pisze...

Taaa, cos w tym jest - jak matka pada na pysk to dzieci nagle same umieją się zająć. Mnie to ciagle dziwi.

Cuilwen pisze...

No moje nie umieją ;)
Ale przy kocie nagle doznają gwałtownego przypływu samodzielności.
Cud jakoś czy co ;)

MF pisze...

Czyli co - kot w dom ?:)

Unknown pisze...

Umarlam ze smiechu, to juz wiem jaki prezent znajdziesz pod choinka :)

Paulina pisze...

Popieram całym sercem - kot nauczycielem empatii :)

Małgorzatka pisze...

jakbyś miała śpiącą laleczkę Pony-ludzia to pewnie też by okazali:D

Na dłuższą metę by się nie przyjęło, to chyba jak z dzidziusiem po porodzie :>

Kajka pisze...

Ewuś, kochana, empatię to może one zachowają, ale wyłącznie dla kota. A Ty będziesz miała dodatkową robotę. I potem sama sobie pomruczysz, jak kto przestanie być dla dzieci atrakcją i już nie będzie działał w formie tarczy ;)

Małgorzatka pisze...

koty niestety też są wkurzające :P

Cuilwen pisze...

napięty budżet nie wytrzymałby kolejnego domownika niestety :) więc nie mam problemu decyzyjnego. Ale kiedyś jak najbardziej, kot to jest to.

Cuilwen pisze...

na razie tylko pożyczam od sasiadów ;) musi wystarczyc :)

Unknown pisze...

Pozyczony ma swoje plusy, zwłaszcza ekonomiczne. Nie musisz wydawac na zwirek, jedzenie i weterynarza ;)

Cuilwen pisze...

Otóż to :)