środa, 11 lutego 2015

Zmartwica

Stan wewnętrznej martwoty wskutek zamartwiania i umartwiania. Ciężko ciężko coraz ciężej i pstryk, emo bezpiecznik puszcza. I przestaje cię cokolwiek obchodzić :)


Szkoda, że to tak krótko trwa.

O, to jeszcze zarzucę muzyczny klasyk na wieczór.

"Well I guess I should stick up for myself
But I really think it's better this way"



Wygłuszam sobie nim dziecięce wycie. Niech sobie wyją, szkraby kochane. Róbta co chceta albo nic nie róbta, ja się jeszcze pouczę.

Matju jest w fazie pytań "a co to?". A co to? Mąka. A co to mąka? Taki proszek ze zboża. A co to zboża? To co rośnie na polu i jest mielone na mąkę. A co to mąka? Taki gładki proszek. A co to gładki? Bez kawałków. A co to wałków?

I tak dalej. Można sobie pogadać :)

Dziś rocznica śmierci Lady Lazarus.

"Dying
Is an art, like everything else.
I do it exceptionally well.

I do it so it feels like hell.
I do it so it feels real.
I guess you could say I’ve a call.

It’s easy enough to do it in a cell.
It’s easy enough to do it and stay put."

2 komentarze:

Kajka pisze...

Ja w związku z wczorajszym atakiem zatok jestem na prochach i nie powiem, całkiem mi dobrze. Wczoraj byłam tak naćpana, że nawet dźwięki dochodziły do mnie jak przez szybę. Pięeeekny stan. Szkoda, że tak krótko trwa.

Cuilwen pisze...

Prochy dobre, omnomnom.